niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 2 "Telefon"

Violetta
Jaki on jest przystojny, jego błyszczące oczy, mogłabym się w nie patrzeć godzinami, jego piękny uśmiech. W każdym calu jest doskonały. Szkoda, że już go nie spotkam. Dobra, skup się, miałaś znaleźć Angie, a nie poznawać przystojnych chłopaków. Nagle zobaczyłam Angie grającą na keyboardzie.
-Cześć Angie. Co ty grasz? – powiedziałam ze spokojem, jakbym ją wczoraj widziała.
-Violetta!? Co ty tu robisz? – zapytała bardzo mocno mnie przytulając.
-Dzisiaj wróciłam z tatą.
-Jak to? Ale... Przecież... Nie wieże! Strasznie się cieszę. Już nigdy nie pozwolę Ci wyjechać. – powiedziała nie wypuszczając mnie z uścisku.
-Nie musisz się martwić. Już nigdzie nie będę jechać. Wróciłam na stałe. Zresztą tata też już nie będzie wjeżdżał, chyba że służbowo, góra na 2 tygodnie.
-W końcu będziesz mogła zacząć uczyć się w Studio. Pamiętasz? Marzyłaś o tym.
-Bardzo bym chciała, ale tata chyba mi nie pozwoli. A propo taty, przyjdziesz dzisiaj na kolacje? Olga ugotuje coś pysznego.
-Z chęcią, uwielbiam Olgi jedzenie i przy okazji porozmawiam z twoim tatą. Dobrze, Violu musisz iść, za chwile mam pierwszą lekcję. Będę o 17:00
-Dobrze, to do zobaczenia wieczorem. - pocałowałam Angie w policzek i poszłam w stronę wyjścia.


Diego
W końcu skończyła się lekcja z Gregorio. Jak zwykle na wszystkich krzyczał, nic mu nie pasowało. Poszliśmy się przebrać i poszliśmy w stronę wyjścia trochę się przewietrzyć. Nagle zobaczyłem Violette wychodzącą ze szkoły. Zacząłem biec w jej stronę, nie pozwolę jej znowu odejść.
-Violetta, zaczekaj!-krzyknąłem i szybko się odwróciła
-Co się stało?-zapytała zaskoczona
-Nic, wcześniej uciekłaś, a ja nawet nie wziąłem od Ciebie numeru telefonu
-A skąd wiesz, że Ci dam?
-Nie wiem, tak myślę.-powiedziałem ze smutkiem
-Diego ja muszę już iść. Do zobaczenia. - dała mi kartkę do ręki i odeszła. Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo gdy otworzyłem kartkę zobaczyłem napis "901131091 Violetta" Uśmiechnąłem się sam do siebie. Nagle poczułem czyjąś ręke na ramieniu, był to Marco.
-Jak tam?
-Dobrze. -powiedziałem z uśmiechem
-Co masz w ręce?
-To? A to nic, zwykła kartka.
-Niech Ci będzie. Widziałem, że z kimś rozmawiałeś, kto to był?
-Violetta
-Ta Violetta o której mówiłeś?
-Tak
-Bardzo ładna - uśmiechnął się do mnie - I co? Umówiłeś się z nią?
-Nie
-Czemu nie? Normalnie to zrobiłbyś to od razu.
-Przy niej jestem inny
-Musi być wyjątkowa skoro tak cię zmienia
-Ej, chodźcie, jest sptkanie w auli - zawołała Fran
-Idziemy. - odpowiedziałem i poszliśmy.

* Po szkole *
-Idziecie do Resto? - zapytał Leon
-Ja, Cami, Fran i Marco idziemy. - powiedział Maxi
-Ja też. - powiedział Andres.
-Nati, Fede, Ludmi, a wy? 
-Ja muszę iść do domu, może następnym razem. - odpowiedziała Nati
-My pójdziemy
-A ty Diego? - zapytała Ludmiła
-Jasne, za chwile do was dojde, tylko muszę zadzwonić.
Wszyscy poszli w strone Resto. Zastanawiam się czy zadzwonić do Violi czy nie, nie chcę, żeby pomyślała o mnie źle. Ale dkbra, raz się żyje. Tylko gdzie ja dałem kartkę z jej numerem tel? O, znalazłem. Dobra, to dzwonie. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty... Czemu nie odbiera? Może spróbuje jeszcze raz. Znowu nie odbiera. No dobra, idę do baru, a zanim wejde to zadzwonie jeszcze raz. Po drodze myślałem o Violi, co teraz robi, dlaczego nie odbiera. Doszłem do Resto, widziałem moich przyjaciół śmiejących się. Zadzwoniłem jeszcze raz i nagle ktoś odebrał tel
-Viola? - zapytałem
-A kto mówi? - zapytał nieznajomy głos wsłuchawce.
-Diego, przyjaciel Violetty,  mógłbym poprosić ją do telefonu?
-Niestety Violetta jest w szpitalu. - odpowiedziała ze smutkiem kobieta
-Jak to ? Co się stało?
-Niestety jeszcze nic nie wiadomo, ale jak sięczegoś dowiem, to zadzwonie do ciebie
-Bardzo dziękuję za wiadomość. Do usłyszenia. - rozłączyłem się, chwile stałem przed barem nie wiedząc co robić, coś ciągnęło mnie, żeby pobiec do jej domu, ale niestety nie wiem gdzie mieszka. W końcu wszedłem do Resto usiadłem ze smutną miną bez słowa przy znajomych. Leon zapytał mnie co się stało, ale ja nic mu nie odpowiedziałem.
-Halo, Diego, co się stało?! - zapytał się  jeszcze raz
-Violetta...
-Co Violetta?
-Violetta jest w szpitalu. Nie wiem co robić. Chciałbym do niej pójść,  ale nie wiem gdzie mieszka.
-Diego, spokojnie, na pewno zadzwoni do ciebie jak będzie mogła. -próbowała uspokoić mnie Fran
-Tylko że ona nie ma mojego numeru tel. - powiedziałem ze smutkiem
-Jak to? Ty masz od niej, a ona nie ma twojego? Zresztą jak do niej dzwoniłeś to przecież będzie miała twój numer w połączeniach.
-Faktycznie, nie pomyślałem o tym.
-Po prostu strasznie się o nią martwisz. Naprawde się w njej zakochałeś. - stwierdził Leon. Próbowałem się uśmiechnąć, ale cały czas myślałem o niej, dlaczego jest w szpitalu, co się stało? Z zamyśleeń oderwał mnie dzwonek z telefonu. Dzwonił/dzwoniła do mnie...

***********************************
Mam nadzieje że się wam spodoba :*
Czytajcie, komentujcie, oceniajcie <3
Kolejny rozdział postaram się dodać w środe/czwartek. :D






2 komentarze:

  1. Super <3 Viola w szpitalu ? :c Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. NIE !!! Czemu zawsze ktoś kończy, w takich momentach ! Viola w szpitalu ;(((( Doprowadziłaś mnie do płaczu w niewyjaśnionych okolicznościach ;( płacz. ) Czekam na next ;(((

    OdpowiedzUsuń